Zaczynamy kolejny tydzień...
Adaptacja trwa... Niektórym (np. cioci Meli to na bank:-)) najbardziej pomaga uśmiech i przytulas, inni wolą wznosić budowle, a jeszcze inni tańczyć. Uczymy się siebie, uczymy się czegoś, co ciocia Mela nazywa "trzy sz" (naprawdę ta ciocia to dziwnie czasem coś opowiada, hm...) - szanuj siebie (np. powiedz, że wolisz wodę zamiast kompotu), szanuj drugą osobę (m.in. nie popychaj, nie wyrywaj zabawki), szanuj wymogi sytuacji (np. teraz jest czas naszych wspólnych zabaw, po zabawie trzeba posprzątać). Swoją drogą, to c. Mela coś uczepiła się tego sprzątania, w końcu ile można sprzątać, czyż nie? A już najlepsze jest jak c. Mela uparcie powtarza, że w zerówce, to sami będziemy wyjaśniać innym "trzy sz" (w zerówce?, w jakiej zerówce? - no naprawdę coś wymyśla ta ciocia..., ech, ależ my musimy być dzielni, że to wszystko wytrzymujemy).
Mela potwierdza - "pierwszaczki są bardzo dzielne"!